Speed dates to jeden ze sposobów na znalezienie partnera. Moim zdaniem jest to jeden ze sposobów na zarobienie pieniędzy przez organizatora. Bo partnera to tam raczej nie znajdziesz.
Na czym polegają speed dates, czyli szybkie randki?
Co to jest speed dates? To spotkanie, które odbywa się w wyznaczonym do tego celu lokalu. Najczęściej jest to zamknięta część restauracji albo jakiegoś klubu. Każdy z uczestników ma swój numer. Zazwyczaj odbywa się to tak, że kobiety siedzą przy określonych stolikach, a na stoliku znajduje się numer. Panowie też mają swoje numery. I po kolei każdy przysiada się na 5 lub 10 minut do każdego stolika. Tak, aby każdy mógł porozmawiać z każdym przez 5 do 10 minut.
Nad całością czuwa koordynator, który pilnuje porządku, a na koniec podlicza głosy. Bo każdy z uczestników dostaje specjalną kartę, na której potem zakreśla, który „numer” mu się spodobał, a który nie. Jeśli i mężczyzna i kobieta zakreślą się wzajemnie, to… Potem każde z nich otrzymuje kontakt do siebie. I to tyle. Tak mniej więcej działały speed dates w Polsce. Te, na których byłem dobrych 7 i więcej lat temu. Czasami było lepiej, czasami gorzej. Były sytuacje, gdzie przychodziło 21 panów i 3 panie. Pamiętam, że kiedyś się po prostu wycofałem z takiego spotkania, bo było mi szkoda czasu. Domyślacie się, z jakiego powodu. Teoretycznie, speed dates powinny grupować ludzi w określonych przedziałach wiekowych. Czyli np. w wieku od 20 do 30 lat albo w wieku od 30 do 45 lat. Na tych speed dates, na które chodziłem, wystarczała deklaracja słowna. Czyli mając wówczas trzydzieści kilka lat mogłem podać się za dwudziestopięciolatka. I to jest pierwszy minus speed dates.
Ogólnie na speed dates byłem 10 razy. Zatem mogę coś o nich napisać.
Co to są tematyczne speed dates?
Tematyczne speed dates to na przykład chęć zebrania osób, które łączy jakaś pasja. To na przykład speed dates dla osób kochających sport albo filmy. Ale nie tylko, bo są też speed dates dla katolików.
I tu znów podzielę się pewną historią ze swojego życia. Pewnego dnia postanowiłem pójść na katolickie speed dates, które odbywały się w Łodzi. Wszystko wyglądało profesjonalnie, bardziej profesjonalnie niż w przypadku wcześniejszych. W ogóle trzeba było na nie długo czekać. O ile pamiętam dokładnie, to tłumu nie było, ale jakieś 50 osób (po 25 kobiet i facetów) tam było. Wielka sala, fajna organizacja, dobra atmosfera.
Tylko po zakończonej imprezie, kilka dni później dowiedziałem się, że te speed dates nie były zorganizowane tylko z chęci połączenia ze sobą kilku katolików. Otóż prawdopodobnie chodziło o to, żeby znaleźć partnerów dla samotnych matek, bo organizator tej imprezy prowadził katolicki dom dla samotnych matek.
To miał być w zasadzie ostatni raz, kiedy poszedłem na speed dates. Jedyny plus był taki, że spotkałem tam kolegę, z którym chodziliśmy razem do podstawówki.
Kilka miesięcy po tych speed dates spotkało mnie jeszcze kilka różnych klęsk i to był czas, kiedy przysiągłem sobie, że nigdy więcej nie pójdę na randkę z Polką, nigdy więcej nie zwiążę się z Polką i nigdy więcej nie pójdę na speed dates. Dwom pierwszym zasadom jestem wierny do dziś i uważam, że to jedne z najlepszych decyzji w moim życiu.

Najlepsze speed dates, jakie widziałem w swoim życiu
Mój znajomy ma biuro matrymonialne w Dżakarcie, w Indonezji. W ostatnim czasie on również organizuje speed dates. Ekskluzywne, fajne, naprawdę mi się podobały. Impreza odbywa się w zamkniętej restauracji. I co ciekawe, ludzie sami podchodzą do tych, z którymi chcą rozmawiać. Oczywiście organizator stara się robić to tak, żeby nikt nie był sam, zatem są różne konkursy, które wymuszają kontakt wszystkich ze wszystkimi.
Są też przekąski, wspólny posiłek. Całość jest dość droga jak na miejscowe warunki, ale odbywa się w pięknym miejscu, na PIK Pantoran. I jest organizowana inaczej, niż chaotyczne spędy w naszym kraju.
https://www.instagram.com/p/DQZlTUIkgkR

Po pierwsze – przed pójściem na speed dates musisz udowodnić, że jesteś kawalerem/panną.
Po drugie – że nie masz dzieci.
Po trzecie – że jesteś katolikiem. Albo muzułmaninem.
Bo to akurat były speed dates organizowane dla panien/kawalerów bez dzieci.
Cóż, w Indonezji akurat jest to łatwo sprawdzić, bo wszystko jest wbite w dowód: wiara, małżeństwo, dzieci.
Ale masz pewność, że idziesz spotkać ludzi o takim samym statusie, jaki Ty masz.
Muzułmanie na speed dates? Cóż, islam nie w każdym kraju wygląda tak, jak w Afganistanie.
Czy warto iść na speed dates?
Jeśli byłyby one organizowane tak jak te w Indonezji, to może warto.
Dlaczego może?
Cóż, nie jestem osobą o urzekającej urodzie. Dlatego dla siebie też nie szukałem nigdy gwiazdy. Ale widząc osoby na tym wielkim speed dates w Indonezji, może chciałbym rozmawiać z 5, na ponad 100 kobiet jakie tam były. Nie wiadomo, czy choć jedna z tych 5 chciałaby rozmawiać ze mną.
Szansa znalezienia drugiej połowy na speed dates jest moim zdaniem mniejsza, niż wygrana w totka.
Dlaczego moim zdaniem nie warto chodzić na speed dates?
- Byłem na 10 – ciu speed dates. Odsetek osób, z którymi chciałbym rozmawiać, był mniejszy niż 5 procent. Ile z tych 5 – ciu procent chciałoby rozmawiać ze mną? Bardzo mała szansa.
- Dwa czy trzy razy liczba uczestniczek była tak mała, a do tego… żadna nie była w moim typie. Zmarnowałem mnóstwo czasu, bo po prostu było mi głupio wyjść stamtąd. Przez kulturę osobistą siedziałem i narastała we mnie frustracja.
- Nie wiem, z kim rozmawiam. Nie wiem, czy dana osoba jest panną, rozwódką, wdową. Nikt tego nie sprawdza. Zresztą pewnie w polskich warunkach nie mógłby tego zrobić, bo RODO i inne wariactwa.
- Nie wiem, czy dana osoba nie ma dzieci, czy ma siedmioro, w tym dwoje jako pamiątki z wycieczek do Kenii i Namibii.
- Wielokrotnie miałem obiekcje co do samego sposobu organizowania tychże imprez. Wydawało mi się, że organizator po prostu oszukuje. Kiedyś udało mi się poznać całkiem fajną kobietę. Miło nam się rozmawiało. Panna powiedziała „do zobaczenia” a potem na moich oczach zakreśliła mnie pozytywnie. Ja też to zrobiłem. W podsumowaniu, które organizator wysyłał po zakończonych speed dates okazało się, że… nikt Cię nie polubił. Dziwne, co nie?
Ale da się to wytłumaczyć. Mój znajomy kiedyś miał podobne obiekcje. Potem poszedł na speed dates ze swoją przyjaciółką. Oboje udawali nieznajomych. I oboje się zakreślili nawzajem. I wiesz co? Po zakończonym spotkaniu też okazało się, że nikt ich nie polubił. Pieniądz nie śmierdzi? Jak raz Cię z kimś skojarzą, to może już nie przyjdziesz i nie zapłacisz?
To tylko przypuszczenia. Swoją drogą sam chciałem zrobić taką akcję, żeby mieć to czarno na białym. Ale później doszedłem do wniosku, że mam tego cyrku dość. I po prostu szkoda czasu, angażowania się i płacenia za to.
To moje zdanie: lepiej przeznaczyć pieniądze na abonament za portal randkowy.
Ciekawostka: widziałem osoby, akurat mężczyzn, którzy przychodzili na każde speed dates. Nie wiem, czy to była chęć pokonania nudy, czy jedyny sposób na kontakt z kobietami, czy też wiara, że w końcu się uda? Moim zdaniem, z takich osób cieszył się jedynie organizator.
Speed dates po rozstaniu
Ktoś z moich znajomych kiedyś powiedział, że na speed dates warto chodzić po rozstaniu. Masz możliwość rozmawiania z kobietami, szybciej Ci przejdzie, a jeszcze do tego kogoś znajdziesz.
Moim zdaniem to bzdura. Przeżyjesz jeszcze większą frustrację kolejnym niepowodzeniem. Wydaj sobie pieniądze na abonament na dobry portal randkowy, zrób coś ze swoim życiem i będzie dobrze. Podsumowując: zdecydowanie żałuję, że chodziłem na speed dates i nie polecam. Moja ocena opiera się na speed dates organizowanych w mojej okolicy. Być może w innych rejonach Polski wygląda to zupełnie inaczej i tam warto iść na takie spotkania. Blog jak to blog, jest miejscem do wyrażania osobistych przeżyć i osobistych opinii. Nie chcę wpływać na Twoje decyzje.
